
Nie masz pomysłu na to, co robić w lato? Może warto wybrać się na spacer, jak turyści z całego świata, w miejsca, gdzie kręcono kultowy serial pt. „Dekalog”. Mapę i szczegóły znajdziesz na stronie Mapa Dekalogu.
„Dekalog”, skromny, zrealizowany u schyłku lat 80. polski serial telewizyjny, był pokazywany w 70 krajach świata i do dziś cieszy się ogromnym zainteresowaniem nie tylko na Zachodzie, ale również w Iranie, Japonii czy Chinach. Inspirowane dziesięciorgiem przykazań serial jest uniwersalną wypowiedzią o najbardziej istotnych ludzkich sprawach i przemawia do widzów niezależnie od ich wyznania i kręgu kulturowego. Dlatego FInA z inicjatywy i pod kierunkiem Natalii Korynckiej-Gruz stworzyła specjalną stronę – internetowy spacerownik śladem miejsc związanych z serialem. Można tam porównać Warszawę z serialu z dzisiejszą, sfotografowaną przez Piotra Jaxę, przyjaciela Kieślowskiego.
Jak pisze w swojej książce „Kieślowski, od Bez końca do końca”, Mikołaj Jazdon (wyd. Wielka Litera, 2021 r.)– słynny profesor i filmoznawca z Nowego Jorku, Joseph G. Kickasola, autor monografii Kieślowskiego – przyznaje, że choć każdego dnia w NY mija miejsca z różnych amerykańskich filmów, to wizyta na osiedlu, które zagrało w „Dekalogu” była dla niego szczególnym doświadczeniem. Wrażenie na nim zrobiły balkony w kształcie krzyży, poręcz na klatce schodowej, której dotykał ojciec z pierwszego odcinka „Dekalogu”, gdy szukał swojego syna.
We wspomnianej książce Krzysztof Piesiewicz, współautor scenariusza wspomina, że pisząc szukali łącznika, który połączy odcinki. Stało się nim osiedle na Inflanckiej. Nie od razu było jasne, że to właśnie ono zagra w „Dekalogu”. Początkowo, zdjęcia miały być kręcone na osiedlu przy ulicy Klaudyny, gdzie wówczas mieszkał Piesiewicz.
„Niedaleko mojego bloku znajdowało się jeziorko, które zimą zamarzało. Jeździliśmy na nim na łyżwach. Stąd wzięło się jeziorko w „Dekalogu, jeden”. Takiego jeziorka nie ma na osiedlu przy Inflanckiej, gdzie ostatecznie kręcone były zdjęcia do filmu”.
To właśnie na Inflancką chodzą wycieczki fanów serialu z całego świata. Tam mieszkali bohaterowie filmu tych dziesięciu opowieści. Stamtąd już całkiem blisko na Powązki, gdzie jest grób Kieślowskiego. To właśnie tam kierują się wielbiciele artysty po zwiedzeniu osiedla.
Co jest takiego w „Dekalogu”, nakręconego w siermiężnych latach komuny, że do dziś fascynuje nowoczesnych ludzi z całego świata. O jego uniwersalności przekazu myśleli twórcy już podczas pracy nad scenariuszem. Wiedzieli, że chcą nadać opowieści wymiar uniwersalny, zrozumiały poza Polską. Piesiewicz mówił, że ustalili, by opowiadać tak, by nie przyczepiono im łatki filmowych teologów. Chcieli pokazać cywilizacyjny wymiar „Dekalogu”, bardziej niż religijny. Dla twórców ważne było też, by traktować przykazania jako propozycję dla człowieka, a nie spis zakazów. Nie chcieli opowiadać o moralności.
„W Dekalogu zostały opisane postawy, bez mówienia, kto ma rację. Widz sam musi to rozstrzygnąć”.
Ciekawie musiała wyglądać praca nad scenariuszem poszczególnych odcinków, szczególnie, że odbywała się w czasach, gdy nie było komputerów. Kieślowski pisał na maszynie, a każde skreślenie lub zmiana oznaczała doklejanie karteczek z nowym tekstem.
„Naklejanie jednej strony na drugą, pisanie przez kalkę maszynową”.
Czasem twórcy ustalali coś telefonicznie.
„Niekiedy ustalaliśmy coś telefonicznie. Nie miałem wtedy telefonu w domu, zawsze więc u nas w widocznym miejscu leżały pięćdziesięciogroszówki, żeby w razie potrzeby sięgnąć po nie, zbiec do budki telefonicznej w pobliżu bloku i zadzwonić”.
Krzysztof Piesiewicz pracę nad scenariuszem „Dekalogu” porównuje do medytacji. Tłumaczy, że wtedy potrzebny jest ten rodzaj skupienia, który pozwala przywołać z pamięci obrazy i sytuacje z dalekiej przeszłości i umieścić je w konkretnej scenie, którą akurat się pisze. Tę metodę nazywa medytacją wizualną. Liczy się wtedy umiejętność wydobycia z pamięci ważnych momentów, które mocno utkwiły w naszej pamięci. Piesiewicz przytacza słowa: wrażliwość i uważność. Dzięki nim powstaje narracja w filmie, prawda, a nie wymyślona rzeczywistość, w której widz nie będzie w stanie się odnaleźć, a przesłanie filmu nie zostanie z nim na dłużej. Podczas takiej medytacji ważna jest też wrażliwość na szczegół, która w filmach duetu Kieślowski/Piesiewicz gra bardzo istotną rolę.
„Dekalog można odczytać jako zbiór doświadczeń określonej wspólnoty w określonym miejscu i czasie o tak ogromnej sile rażenia, że do dzisiaj w zasadzie nikt ich nie kwestionuje, i jest to następny fenomen”.
Kiedy zaczynali pisać „Dekalog” to na początku z myślą, że kolejne odcinki nakręcą studenci Kieślowskiego, ale w pewnym momencie zdecydował, że sam je nakręci. Gigantyczne przedsięwzięcie… Niestety nie bez wpływu na jego zdrowie, co przyznaje Krzysztof Piesiewicz.
Jeśli nie możesz akurat wybrać się do Warszawy polecamy wspomniany – wirtualny spacerownik, pozwalający na poznawanie Warszawy poprzez najbardziej charakterystyczne miejsca, w których kręcono „Dekalog”. Na tej samej stronie znajdują się m.in. fragmenty kolejnych filmów cyklu i ich scenariuszy, a także kontekstowe opisy poszczególnych filmowych miejsc i zdarzeń autorstwa filmoznawcy, prof. Mikołaja Jazdona, oraz refleksje o fundamentalnych kwestiach podejmowanych w „Dekalogu” Kieślowskiego, które zebrał teolog, prof. Michał Klinger.
Mapa Dekalogu to dobry przewodnikiem zarówno dla rodzimych, jak i zagranicznych wielbicieli twórczości Kieślowskiego, odwiedzających Warszawę lub chcących spojrzeć na nią oczami filmowego twórcy.
Wypowiedzi Krzysztofa Piesiewicza pochodzą z książki „Kieślowski, od Bez końca do końca”, Mikołaj Jazdon (wyd. Wielka Litera, 2021 r.).
Skomentuj