
Alfons Długosz. Fotografik, wizjoner społecznik i pedagog. Urodził się w 1902 roku w Trzebionce, zmarł w 1975 roku w Wieliczce. Jego ogromne zaangażowanie i pasja doprowadziły do uratowania wielu zabytków Kopalni Soli oraz do utworzenia Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka.
W latach 1915-1923 pobierał nauki w Berlinie i Dreźnie. Na początku II wojny światowej przybył do Wieliczki. Od początku dał się poznać lokalnej społeczności jako animator kultury: jeszcze w czasie okupacji organizował w swoim mieszkaniu kukiełkowe jasełka, zaś w latach 1946-1949 czynnie angażował się w działalność edukacyjną wśród górników. To właśnie współpraca z kopalnią sprawiła, że Długosz zauważył coś bardzo niepokojącego: stopniową dewastację podziemnych zabytków. Ówczesna dyrekcja kopalni planowała zasypać opuszczone wyrobiska.
Trudne początki: eksploracja głębin kopalni
Rok 1949 okazał się przełomowy. Długosz, pomimo braku funduszy i przy bardzo skromnej pomocy zarządu żupy, rozpoczął ratowanie niezwykłego zabytku. Wraz z trzema górnikami – Janem Wąsikiem, Franciszkiem Krzeczkowskim i Janem Rojkiem – eksplorował podziemne korytarze, by pozyskiwać z nich zapominane górnicze narzędzia, skamieliny i inne świadectwa historii tego miejsca.
…przerażony tym, co spostrzegłem, postanowiłem dopomóc w odratowaniu bezcennego zabytku. (…) Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie trud niemały. Nie miałem żadnych funduszów, całym moim kapitałem były własne ręce i dużo dobrych chęci. Do pracy zabrałem się jednak z pasją. (…) Wspólnym wysiłkiem z podziemnego labiryntu zawalisk, czeluści i prawiecznych zrębów, wydzieraliśmy pradawne, porzucone lub zapomniane narzędzia pracy, dziwaczne machiny i urządzenia sprzed wieków. Gromadziliśmy je skrzętnie w podziemnej komorze. – wspominał parę lat później. (Źródło: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka)
Odzyskane w ten sposób eksponaty stały się zalążkiem wielickiego Muzeum i już 2 grudnia 1951 roku zostały wystawione na niewielkiej ekspozycji w Komorze Warszawa. Proces powstawania tej kolekcji nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem otoczenia – jak wspominał jeden z wielickich górników:
Znalazłem raz na starej części kopalni płochę z lipowego łyka, w której nosiło się kruchy solne; była zasolona i ciężka. Pomyślałem, że to bezwartościowe, ale później z kolegami zaczęliśmy zastanawiać się, że może profesor to kupi. No to wzięliśmy we dwójkę marynarkę drelichową i tak na drążku wynieśliśmy na górę. Na drugi dzień profesor przyszedł i pyta, co nowego. Pokazujemy mu, a on na to: o, jakie piękne, jakie śliczne! Myślę sobie – kawał szmaty i śliczne. (Źródło: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka)
Nierzadko pozyskiwanie eksponatów bywało kosztowne – wymagało wszak środków na zakup przedmiotów oraz opłacenie uczestniczących w poszukiwaniach osób. Długosz postanowił zarabiać na ten cel wykorzystując swoje artystyczne uzdolnienia: malował obrazy na zamówienie. Wiele z nich utrzymane było w duchu socrealizmu, co ułatwiało pozyskanie nabywców wśród urzędów i instytucji państwowych; nie brakowało również zleceń na portrety prywatnych osób. Innym źródłem finansowych środków były nagrody w konkursach fotograficznych.
Niebezpieczna pasja fotografii
W 1953 roku Alfons Długosz został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików. W deklaracji członkowskiej wspomniał nie tylko o swoich międzynarodowych sukcesach z lat 30. (konkursy w Berlinie i Wimbledonie), ale również wykonanej w latach 1951-1953 dokumentacji kopalni. Jak sam pisał o jej genezie:
Tworząc muzeum kultury materialnej (…) doszedłem do zrozumienia, że fotografika jest dyscypliną sztuki najbardziej predestynowaną do zadokumentowania przemian zachodzących w (…) społeczeństwie i jego kulturze i że tylko ta dyscyplina jest zdolna do nadążenia za błyskawicznym tempem rozwoju techniki. Zrozumiałem, że dyscyplina ta jest jedynym środkiem dokumentalnego uchwycenia bieżącej chwili na gorąco. (Źródło: Muzeum Żup Krakowskich Wieliczka)
Obok znacznej wartości dokumentalnej, fotografie autorstwa Długosza posiadają istotny walor artystyczny. Fotografik nie wahał się aranżować póz fotografowanych postaci, umiejętnie wykorzystywał również grę światłocienia i mocne kontrasty. Co warte odnotowania, część fotografii była wykonywana z narażeniem zdrowia i życia. Z racji braku instalacji elektrycznej, która umożliwiłaby oświetlenie części komór i korytarzy, Długosz wykorzystywał starą fotograficzną technikę: spalanie proszku błyskowego, zwanego też magnezją. Spalanie magnezji wywołuje bardzo jasny błysk, co wprawdzie umożliwia wykonanie efektownych fotografii, ale w specyficznych warunkach kopalni grozi również zapłonem metanu. Na szczęście do żadnego wypadku nie doszło, zaś Długosz mógł dalej rozwijać swoją fotograficzną pasję – m.in. tworząc w latach 60. dokumentację miasta Wieliczki.
Uratowane światowe dziedzictwo
Początkowo niepozorna muzealna instytucja stała się na tyle istotna, że dziesięć lat później zaczęła bezpośrednio podlegać Ministerstwu Kultury i Sztuki. Długosz, który pozostał jej dyrektorem, nadzorował powstawanie Trasy Muzeum na trzecim poziomie kopalni – uroczyście otwarto ją 30 września 1966 roku w ramach obchodów tysiąclecia państwa polskiego. Muzeum zajmowało wówczas czternaście komór, których łączna powierzchnia wystawowa wynosiła aż 6656 m². Jej aranżacji dokonali wybitni plastycy i architekci, których prace osobiście nadzorował dyrektor. W roku 1978, już po śmierci Długosza, wielicka kopalnia soli została wpisana na Listę UNESCO; jednym z głównych argumentów przemawiających za tym wyróżnieniem była unikalna kolekcja górniczych kieratów, uratowanych przed zniszczeniem i zapomnieniem właśnie z inicjatywy wielickiego społecznika. Dziś jego postać, tak zasłużoną dla zachowania wielickiego dziedzictwa, upamiętnia m.in. nazwa jednej z komór kopalni – mieści się w niej okazała sala koncertowo-widowiskowa.
Skomentuj