
Małe księgarnie upadają jedna po drugiej. Sklepy internetowe, silny marketing wydawców powodują śmierć małych, kameralnych księgarni. Jak sobie radzą, ci którzy zostają na rynku, opowiada Małgorzata Narożna z Kluboksięgarni FiKa w Szczecinie.
Jak sobie radzisz? Ekonomicznie. Grudzień chyba był dobrym miesiącem to czas zakupów prezentów…
Małgorzata Narożna: Daj spokój. To nie był ten sam grudzień, co w poprzednich latach. Styczeń był tak okrutny, że nawet nie chcę o tym myśleć.
Dlaczego?
Trudno mi powiedzieć. Myślę, że obecna sytuacja polityczna, gospodarcza, pandemiczna, na pewno na nią wpływa. W zasadzie nikt nie jest pewny jutra, nieustanne izolacje, kwarantanny itp. Sklepy internetowe, silny marketing wydawców, blogerów zachęcających do zakupów online – tu i teraz, przedsprzedaże itp. Większość ludzi oswoiła się z życiem w domu i w pewnym sensie wygodą, wszystko w zasięgu komputera i telefonu, wszystko można mieć pod domowe drzwi, zapominając co się zatraca – kontakt z drugim człowiekiem oraz lokalna gospodarka. Czy wszystko przeniosło się online? Tak w 80 % tak.
To jak sobie radzisz? Może pora na sklep online?
Mam ugruntowaną pozycję w Szczecinie, umiem szacować swoje zakupy, więc jakoś egzystuje. Z właścicielem lokalu negocjuje, rozkładam na raty płatność za najem lokalu. W budżecie domowym ostre cięcia. Nie prowadzę sklepu internetowego, więc mi się to czkawką odbija, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak prowadzę jednoosobową działalność i nie mam środków, siły ani umiejętności aby ogarniać tyle rzeczy. Poza tym wartością dodaną mojej księgarni jest coś innego … spotkanie i rozmowa bezpośrednia z klientem. Sprzedaży towarzyszy cała otoczka. Magia miejsca, nieśpieszna rozmowa, poznanie się. Nie chcę tego zmieniać. Wierzę w siebie, swoją pracę i w to, że jestem potrzebna, właśnie w takim wydaniu – księgarka prowadząca wyspecjalizowaną księgarnię.
Jakie masz plany?
Wczoraj podpisałam umowę na zorganizowanie stażu dla osoby bezrobotnej, zatem w FiCe będzie pracował przez pół roku stażysta. Potem jestem zobowiązana go zatrudnić. Stawiam wszystko na jedną kartę. Będzie przede wszystkim odpowiedzialny za ofertę literatury dla dorosłych (dotychczas księgarnia specjalizował się w literaturze dziecięcej). Chcemy konkurować z innymi jakością oferty i obsługi, „czyli wiemy, co sprzedajemy – znamy się na książkach!” Zeszły rok był okresem przetrwaniem, teraz wiemy, że pandemia nas szybko nie opuści, należy się dostosować i szukać nowych rozwiązań. Jeszcze zaskoczymy Was, tu więcej nie mogę zdradzić planów.
Jakich?
Mogę zapowiedzieć premierę drugiej swojej książki już w marcu! „Fikamy po Szczecinie” to autorski projekt by w nieoczywistey sposób opowiadać o mieście , są to przewodniki obrazkowe po Szczecnie – Stąd pomysł na stażystę. Ja muszę zająć się książkami, promocją, spacerami itp. Rok temu zaniedbałam działania promocyjne, bo praca w księgarni zajmuje cały dzień, bez względu na to, czy są klienci czy nie. Musisz czytać nowości i całe czas być na miejscu. W tym roku stawiam na warsztaty, spacery i spotkania z dziećmi w szkołach, i przedszkolach, a Pan Mateusz – stażysta będzie rozkręcał biznes w księgarni. To moje nowe wyzwania, które jest zarówno z potrzeby zmiany, rozwoju oraz sytuacji. Nie jestem w stanie utrzymać się ze sprzedaży książek w swojej autorskiej, niezależnej księgarni.
W końcu uprawiasz zawód na wymarciu. Czujesz się dinozaurką?
Dla wielu osób jestem jak bohaterka z filmu „Masz wiadomość” w którym księgarka czyta odwiedzającym dzieciom książki (śmiech). Tak, to prawda uprawiam zawód na wymarciu, przede wszystkim dlatego, że nie ma już szkół, które uczą w tym kierunku. A tak naprawdę w dzisiejszym pośpiesznym życiu potrzeba nam księgarzy-przewodników-czytaczy, którzy polecą, doradzą, zainspirują. Ja miałam przyjemność uczestniczyć w pięknym projekcie – Polskiej Akademii Księgarstwa, która była na poziomie studiów podyplomowych na Uniwersytecie Warszawskim.
I tak zaczęła się twoja przygoda z książkami?
Parę lat temu byłam bez pracy i stwierdziłam, że nadchodzi mój czas! Moja córka Martynka miała wówczas 5 lat, a w Szczecinie nie było miejsca, gdzie mogłabym z nią spędzać wolny czas – w towarzystwie książki i kawy, bo jestem ogromną kawoszką. To była odważna decyzja – chciałam sprzedawać, coś ładnego i ambitnego. Intuicyjnie wybierałam książki, których, jak się okazało nie było w żadnej szczecińskiej księgarni.
Rynek książek dla dzieci jest ogromny. Mam wrażenie, że wszyscy piszą bajki. Jakich pozycji brakuje?
Książek, które mają dużą czcionkę do samodzielnego czytania. Rodzice często sami zniechęcają dzieci, kupując im pozycje, które mają dużo liter, a to czasem bardzo męczy. Dziecko musi mieć przyjemność z czytania, a ma ją wtedy, gdy sobie radzi. A czego brakuje na rynku? Martynka zauważyła, że w książkach bohaterowie nigdy się nie załatwiają (choć ostatnio w 2 pozycjach to znalazłam) i nie korzystają z toalety. A co ciekawe, rodzice często szukają książek, które pomogą im załatwić kłopot z pieluchą.
Czego jeszcze poszukują rodzice w książkach?
Tematów oswajających i przybliżających narodziny rodzeństwa, odchodzenie, czyli śmierć i bardzo trudny temat emocje. Coraz częściej też dorośli zaczynają sobie zdawać sprawę, że książka może stać się poduszką do oceniania i krytykowania.
Skoro zaczęłyśmy rozmawiać na trudne tematy, to pewnie dużo klientów przychodzi do Fiki szukać pozycji, które poprawią nam humor?
Zagadka jest w humorze, każdy z nas ma inne poczucie humoru i inne oczekiwania. Dla jednych dobra jest Margaret Atwood dla innych Sylwia Trojanowska nasza szczecińska pisarka. Ale z doświadczenia też wiem, że kiedy rozmawia się o książkach i literaturze to wytwarza się jakaś magia. I zamiast harlekina wybieramy reportaże Wojciecha Tochmana. Po lekturze jego książki „Wściekły pies” zastanawiałam się, jaka jest potrzeba w pisarzu, by opisywać tak przejmującą rzeczywistość. Może to jest tak, że piszemy i czytamy o tym, czego nie mamy, nie doświadczamy.
A co czytasz na lepszy nastrój?
Nie mam jakiś stałych pozycji. Często poranki zaczynam od czytania poezji. Zawsze są to teksty adekwatne do mojego nastroju i potrzeby. Sięgam po Marię Jasnorzewską-Pawlikowską, Agnieszkę Osiecką, Jacka Poniedzielskiego, ks. Jana Twardowskiego i Joannę Szczepkowską. Mam też książkę do której lubię wracać, to „Książka wszystkich rzeczy” – nie dotyka mnie osobiście, ale są rozdziały, przy których lubię sobie popłakać. Wybierając książki sięgam też często po te, których strona graficzna do mnie przemawia i potem się to sprawdza, bo dobrze mi się je czyta.
Przeczytałaś tysiące książek. Czy możesz podać tytuł, który wpłynął na twoje życie?
Wszystkie historie wniosły coś do mojego życia. Można powiedzieć, że czytacze składają się z przeczytanych historii, aforyzmów. Są nasyceni ilustracjami i obrazami. Ja również należę do nich. Jako nastolatka zaczytywałam się w książkach Joanny Chmielewskiej, marzyłam o podróży na Targi Książek, by ją spotkać i uścisnąć. Fascynował mnie jej humor i miłość do wyścigów konnych. Do dziś przypominam sobie i wpisuję znajomym na kartkach okolicznościowych jej słowa: życie bez namiętności jest nic nie warte.
Małgorzata Narożna: księgarka dyplomowana, współtwórczyni Kluboksięgarni FiKa w Szczecinie. Jej codzienna tytaniczna praca na rzecz promowania literatury i książki dla dzieci i młodzieży została doceniona w konkursie „Książka Roku 2018” Polskiej Sekcji IBBY. Nagrodzona też Magnolią Biznesu, nagrodą –przyznawaną przez portal kobietowo za którym stoją Anita Gałek i Nina Kaczmarek.
Skomentuj