
Tetiana Manziuk – mieszkanka Kijowa, od lat związana z kulturą. Menadżerka projektów kulturalnych w House of Europe, pozarządowej organizacji ukraińskiej zajmującej się m.in. kontaktami z Unią Europejską. Opowiada dlaczego została na Ukrainie, jak wygląda jej codzienne życie i co robią w tej sytuacji artyści…
Gdzie teraz jesteś? Konwój z Turcji zabrał ciebie i twojego chłopaka w bezpieczne miejsce?
W poniedziałek po południu (28 lutego) wyjechaliśmy z Kijowa w konwoju zorganizowanym przez ambasadę Turcji. Zapewnili nam kilka autobusów, a ci, którzy mieli samochody, jechali za autobusami. Byliśmy w takim samochodzie. Wśród pasażerów autobusu widziałem właściciela tureckiego sklepu na Podolu (historyczna dzielnica Kijowa), gdzie kupowaliśmy soczewicę i fetę. Planowali dostarczyć nas do granicy rumuńskiej. Koledzy mojego chłopaka chcieli jechać dalej, do Czarnogóry.
Moi rodzice mieszkają w Chmielnickim (miasto w zachodniej Ukrainie, mniej więcej w połowie drogi między Kijowem a Lwowem). Kiedy zrozumiałem, że na pewno będziemy mijać Chmielnicki, postanowiłem tam zostać. Do Chmielnickiego dotarliśmy po godzinie 22. Mój chłopak został ze mną. Obecnie mieszkamy w mieszkaniu moich rodziców. Kilka razy dziennie słyszymy syreny (alarm lotniczy).
Pewnego ranka poszłam do sklepu w naszym bloku. Byłam przy kasie, kiedy usłyszałam syrenę. Zostawiłam świeży chleb i uciekłam do domu. Kiedy alarm został odwołany wróciłam i kupiłam to, po co przyszłam. Chleb był jeszcze ciepły.
Jak wygląda twój dzień wojny?
Każdy dzień jest inny, nie mam jeszcze wojennych nawyków. W Kijowie wszystko było bardzo nieoczekiwane. Staraliśmy się stosować do zaleceń władz i naszych przyjaciół, czyli oklejaliśmy i zasłanialiśmy okna, robiliśmy zapasy żywności itd. W domu nie mieliśmy dobrego schronienia, a do metra było daleko, więc chowaliśmy się w łazience.
W Chmielnickim próbowaliśmy znaleźć sobie mieszkanie, ale miasto jest już przepełnione. Reperujemy nasze zdrowie i samochód. Pogoda się zmieniła i zrobiło się dość zimno (od -1 stopnia w dzień do -8 stopni w nocy). Wszystkie moje zimowe ubrania i inne rzeczy zostały w Kijowie, więc muszę coś kupić. Pomagam też znajomym, którzy trafiają do miasta i pytają mnie, gdzie się zatrzymać, a ja staram się udzielać im rad.
Rosjanie atakują cywilów? Czy możesz spokojnie spacerować po ulicach wychodząc z domu?
Myślę, że to już oczywiste. Myślę, że widziałaś wiadomości z Charkowa (na przykład strzelaninę na centralnym placu miasta), czy z małych miast w okolicach Kijowa (Borodianka, Irpin, Bucza) oraz z Czernihowa, Sumów, Mikołajowa, Chersonia czy Mariupola.
Opowiem o moim doświadczeniach. W Kijowie słyszeliśmy strzały, odgłosy eksplozji i odgłosy obrony przeciwlotniczej. Nie wychodziliśmy z domu po godzinie policyjnej. W ciągu dnia chodziliśmy do sklepu i apteki. Na szczęście nasza okolica była dobrze chroniona przez naszą armię i obronę terytorialną, więc nie widzieliśmy regularnych wojsk rosyjskich ani żadnych dywersantów.
Chmielnicki znajduje się z dala od działań wojennych. Ludzie wychodzą swobodnie, ale wprowadzono godzinę policyjną.
Jak radzisz sobie z kupowaniem jedzenia, leków? Jakie są ceny? Czy sklepy są otwarte?
Sytuacja jest inna w różnych miastach. W Chmielnickim otwarte są sklepy i drogerie. Czasami brakuje niektórych produktów, ale generalnie można kupić podstawowe rzeczy. Ceny są takie same, jak przed wojną.
Moi znajomi opowiadali, że w Kijowie ceny były niesamowicie wysokie w małych sklepach wokół dworca.
W miastach na froncie jest bardzo trudna sytuacja. W Mariupolu nie ma wody, ogrzewania, prądu. Wczoraj nasz rząd próbował zorganizować korytarz humanitarny dla ludności cywilnej do opuszczenia Mariupola, ale strona rosyjska nie zastosowała się do zawartej umowy i rozpoczęła ostrzał.
Czy otrzymujesz pomoc spoza Ukrainy? Czego obecnie potrzebujesz – ty, twoi sąsiedzi?
Ponieważ znajdujemy się w stosunkowo bezpiecznym mieście, możemy sami zaspokoić swoje potrzeby. Jak wspomniałem, sytuacja jest bardzo różna w innych miastach.
Jak wielu twoich znajomych wyjeżdża do Polski lub innych krajów, a ilu zostaje na Ukrainie?
Moja kuzynka z dwójką dzieci (3 i 13 lat) pojechała do Warszawy dwa dni temu. Reszta mojej dużej rodziny została na Ukrainie.
Dlaczego nie chcesz wyjechać z Ukrainy w bezpieczne miejsce, np. do Polski?
Opuszczenie swojego kraju w celu podróżowania i zdobywania doświadczeń, a wyjazd w celu zamieszkania gdzie indziej – bycie zmuszonym do ucieczki, to dwa zupełnie różne przypadki. Zwłaszcza, gdy wiele osób decyduje się zostać i bronić naszej ziemi.
Jestem teraz w bezpiecznym miejscu, w Chmielnickim z moją rodziną. Prawdopodobnie pojadę stąd do jakiegoś europejskiego kraju, ponieważ moje rodzinne miasto wykorzystało już wszystkie swoje możliwości, aby przyjąć ludzi, którzy uciekają z regionów wschodnich i południowych.
Szczerze mówiąc, to kiedy widzę wiadomość o tym, że Rosjanie atakują składy ropy, gazociągi i elektrownie atomowe, grożą bronią atomową, to nie wydaje mi się, żeby w Europie było jakieś bezpieczne miejsce. To teraz już nie tylko problemy Ukrainy.
Głupie pytanie, ale… skąd czerpiesz siłę, by żyć w takiej sytuacji?
Tysiące Ukraińców są teraz w znacznie gorszych warunkach, niż ja. Moja rodzina i przyjaciele potrzebują mojego wsparcia.
Czy chciałabyś coś powiedzieć ludziom z Polski lub Zachodu? Zwykli ludzie i politycy. Co powinni zrobić?
Wiem, że Polska przyjmuje bardzo dużo Ukraińców, zapewnia zakwaterowanie i podstawowe potrzeby. Wiem też, że Polska wysyła na Ukrainę pomoc humanitarną. Mam przyjaciół w Polsce i wszyscy oni ostatnio do mnie pisali i oferowali mi pomoc. Dziękuję Polakom za wsparcie i dobre serca.
W Polsce prowadzone są zbiórki na pomoc Ukrainie, m.in. dla schronisk dla zwierząt. Jaka jest ich sytuacja?
Śledzę jedną kijowską organizację pozarządową. Zbierają datki i informują o tym, co robią. https://www.facebook.com/HappyPawFund
Nie mam zwierząt, ale moi znajomi mówią, że koty i psy bardzo cierpią z powodu siedzenia w schroniskach, spędzania wielu godzin w samochodach i pociągach w trakcie ewakuacji. Nie mogą wtedy jeść i pić. Na facebooku ludzie dzielą się poradami, jak pomóc zwierzętom w takiej sytuacji.
Działasz od lat w świecie kultury i sztuki. Jak się czujesz, patrząc na tę dewastację kraju i jego kultury?
Jeśli chodzi o moje osobiste doświadczenia zawodowe, to w lutym pracowałam nad organizacją wizyty ukraińskich wydawców i ilustratorów na Targach Książki dla Dzieci w Bolonii. W dniu wybuchu wojny miałem mieć prezentację programu stypendialnego dla naszych absolwentów – ich rozwoju zawodowego i wymiany z kolegami z UE. Nasze wysiłki poszły na marne i byłam z tego powodu bardzo zdenerwowana, ale potem większe problemy i dramatyczne wiadomości przyćmiły te uczucia.
Muzeum wybitnej ukraińskiej artystki, Marii Prymachenko zostało zaatakowane i spalone przez siły rosyjskie. Istnieje nadzieja, że część dzieł sztuki została uratowana przez miejscowych. Wiem, że nasze Ministerstwo Kultury oraz organizacje pozarządowe zajmujące się kulturą monitorują stan i bezpieczeństwo zbiorów muzealnych. Prawdopodobnie widziałaś to zdjęcie, na którym figura Jezusa Chrystusa jest wynoszona z ormiańskiej katedry we Lwowie, aby ukryć ją w bezpiecznym miejscu.
Nasz poeta i prozaik, Serhii Zhadan przebywa obecnie w Charkowie, pomagając wojsku i cywilom. Nasz muzyk, Andrij Chlyvniuk walczy w kijowskiej obronie terytorialnej. Nasza reżyserka, Iryna Tsilyk stała się naszym głosem, udzielając wywiadów wielu zagranicznym mediom. Takich przykładów jest znacznie więcej i jestem dumna z naszych artystów.
Niszczenie naszych muzeów, kościołów, budynków mieszkalnych to przestępstwo. Winni powinni być ukarani przez międzynarodowe sądy i społeczność. Nie sądzę, że nasza kultura zostanie niszczona. Nasza kultura krwawi i kwitnie!
Skomentuj