
Wojtek Ciesielski, autor komiksów. Do walki o wolność narodu Ukraińskiego, dokłada swoją cegiełkę – garść rysunków. Chce w ten sposób wesprzeć walczących. Przy okazji opowiada, dlaczego kocha komiksy i czy mają one szanse stać się częścią sztuki współczesnej.
Dlaczego zacząłeś rysować komiksy o wojnie?
Nie jestem pewien czy można powiedzieć, że zacząłem rysować komiksy o wojnie. Takie stwierdzenie zakładałoby, że mam jakiś plan. Po prostu stworzyłem garść rysunków dotyczących bohaterskich zmagań Ukraińców z barbarzyńskim najazdem putinowskiej hordy. Była to potrzeba chwili, powstała z poczucia bezradności i niesmaku (także do siebie), że tak niewiele mogę zrobić. Najpierw pojawił się w mojej głowie obraz prezydenta Żeleńskiego, w klasycznej pozie i stroju bohatera. Zrobiłem rysunek dla pokrzepienia i poprawy morale, przede wszystkim własnego. Potem, niemal od razu, pojawiła się seria komiksów ilustrujących dokonania takiego superherosa. Są one jednostronicowe, raczej nie na poważnie – nie potrafię uprawiać martyrologii. Mam nadzieję, że faktycznie mogą komuś leciutko podnieść nastrój. Te odcinki powstają spontanicznie. Ich bohaterem jest УКРАЇНА-MAN – jak dla mnie reprezentacja niezłomnego ducha i woli Ukraińców. Nie planuję i nie kalkuluję kontynuacji. Jedyną motywacją i motorem są moje odruchy. Nie wiem kiedy skończę, a na razie robię przerwę, bo coraz trudniej jest mi się uporać z kolejnymi informacjami. Mam natomiast nadzieję, że wszystko skończy się szybko, ale niestety to nie ja piszę scenariusz. Obawiam się natomiast, że szczęśliwego zakończenie raczej nie będzie, bo już go nie ma.
Robisz komiksy odkąd pamiętasz?
Zacząłem zanim nauczyłem się pisać. Starszy brat wypełniał mi dymki. Nie potrafię jednak powiedzieć dokładnie co jest pierwsze. Raz jest to tekst, raz obrazek. Czasami strona powstaje na bieżąco i słowa pojawiają się równolegle, czasami to rozmowa prowadzi kadry. Czasami pracuję bez szczegółowego scenariusza, kiedy indziej trzymam się go bardzo ściśle, albo negocjuję. Tak było w przypadku mojej współpracy z Danielem Grabowskim przy „Grabarzu”. Modyfikowaliśmy jego scenariusze w trakcie powstawania plansz. Czasami cała historia bierze się z jednego rysunku. Natomiast sam dialog można modyfikować do ostatniej chwili. To co jednak jest najistotniejsze, to historia opowiedziana akcją w poszczególnych kadrach. Tych po narysowaniu raczej już nie zmieniam. Oczywiście wcześniej pojawiają się szkice.
Rysujesz ręcznie czy na komputerze?
Tylko ręcznie. I do tego najchętniej archaicznym piórkiem i tuszem. Mogę wtedy modulować grubość linii jednym pociągnięciem, zmieniać ją na bieżąco. Jeżeli już używam komputera, to do kolorowania.
Dlaczego tak kochasz komiksy, co ci daje rysowanie ich i czytanie?
Są dla mnie oknem wyobraźni i wrażliwości, otwarciem na inne światy, na różne aspekty rzeczywistości, jak zresztą każdy inny gatunek sztuki. Oczywiście nie „zaczytuję” się tylko komiksami. Z zawodu jestem historykiem sztuki, kuratorem i krytykiem specjalizującym się w sztuce współczesnej. Stąd tak ważna jest dla mnie warstwa wizualna komiksów, bardziej nawet niż ich aspekt literacki. Moja relacja z nimi jest jednak obustronna. Jestem zarówno ich konsumentem jak i twórcą. Myślę, że w tym drugim przypadku, to co jest dla mnie ważne, to możliwość przekazania innym moich opowieści i obrazów, które mam w głowie i tym samym współdzielenie tych moich fascynacji z potencjalnymi czytelnikami, tworzenie na bazie języka komiksu platformy porozumienia, wspólnego zachwytu.
Pochodzisz z artystycznej rodziny. Twój tata jest kolekcjonerem sztuki współczesnej. Ma w swoich zbiorach jakieś rysunki komiksowe? Czy w ogóle komiks może być częścią sztuki współczesnej?
Mój ojciec, Andrzej Ciesielski jest przede wszystkim artystą, który równolegle do swojej twórczości rozpoczął kolekcjonowanie różnych około-artystycznych artefaktów, w tym także dzieł sztuki. Jego największy zbiór to niezliczone ilości dokumentów, katalogów, fotografii, ulotek plakatów i innych obiektów towarzyszących sztuce. Jest to chyba jeden z większych tego typu zbiorów w kraju. Nazwał swoją kolekcję „Moje Archiwum” i często ją prezentuje, najczęściej z osobistym towarzyszeniem innych artystów, których dokumentację twórczości pokazuje. Robił to już pod koniec lat osiemdziesiątych, potem we własnej galerii w Koszalinie, a obecnie korzystając z gościnności różnych instytucji. Komiksów jednak nie zbiera, chociaż zdarzało mu się rysować komiksowe paski do gazety. Natomiast sam komiks bez wątpienia jest częścią sztuki współczesnej. Oczywiście o ile jest współczesny. Prace McCaya czy Herge to już przypadki historyczne. Dopóki jednak ludzie je czytają, to znaczy, że siła ich oddziaływania nadal się utrzymuje.
Wojciech Ciesielski (1979), ukończył Muzealnictwo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W latach 2006 – 2018 pracował w Muzeum Sztuki Współczesnej, oddziale Muzeum Narodowego w Szczecinie. Wykładał „Historię sztuki, kultury i designu” na Zachodniopomorskim Uniwersytecie technologicznym, obecnie „Psychofizjologię widzenia” na Akademii Sztuki w Szczecinie. Autor licznych artykułów z zakresu historii sztuki oraz szeroko pojętej krytyki artystycznej. Kurator licznych wystaw sztuki współczesnej. Autor komiksowego bloga Komiks TV (http://komikstv.blogspot.com/).
Skomentuj