
Damian – Puru był podróżnikiem, wielbicielem Indii, z zawodu fryzjerem. Do Indii ciągnęło go od kiedy tylko pamięta. Inność, niedostępność tego kraju była dla niego fascynująca. Po raz pierwszy odwiedził je w 2013 roku. I tak wsiąkał przez lata, zwiedzał je co roku. W tym roku mija pierwsza rocznica jego niespodziewanej śmierci. Kilka lat temu udało się namówić Damiana na rozmowę, dlaczego tak kocha Indie, co daje mu pobyt w tym kraju i o tym, co jest ważne w życiu. Zadałam mu na koniec rozmowy pytanie, którego nie cierpię: co będzie robił za 20 lat. Nie wiem dlaczego… Pewnie coś mnie podkusiło, by o takie głupoty korporacyjne – pytać człowieka, który żył chwilą i wiedział dobrze, że jesteśmy tu, na ziemi tylko przez jakiś czas. Damian był osobą, z którą ze względu na kilometry miałam głównie kontakt mailowy, ale jak coś się działo trudnego, pisałam właśnie do niego. Odpisywał krótko: nie przejmuj się tak… Biorę to za przesłanie od Damiana. Trudne zadanie, dlatego postanowiłam przypomnieć tą rozmowę z nim, zamiast się smucić… Ostatnie pytanie o potencjalne plany, zostawiam. Odpowiedz dużo mówi o Nim…
Za każdym razem, kiedy wracasz z Indii jesteś uduchowiony jak młody bóg? Bo tak to wygląda na filmach, w których bohaterowie po pobycie odnajdują spokój i żyją długo oraz szczęśliwie.
Damian – Puru: Nie dałbym rady spędzić kilku tygodni w asramie. Mam jeszcze czas na takie rzeczy. Nie jestem na to gotowy na obecnym etapie życia. Nie wierzę we wspomniane historie czy opowieści ludzi, że po pobycie w Indiach otrzymali oczyszczenie.
Czyli od czego trzeba zacząć szczęśliwe życie?
Trzeba zaakceptować siebie i pogodzić się z tym, kim się jest. Jest to, nie ma co ukrywać, bardzo trudne zadanie, do którego trzeba dojrzeć. Potem warto umocnić się w tym stanie, nabrać równowagi i można zacząć się rozwijać duchowo.
Pobyt w Indiach to naładowanie baterii?
Tak i nie! Czasem jestem wykończony pobytem. Najgorsza jest podróż, bo zanim się doleci na miejsce trwają przesiadki, oczekiwanie na samolot, a to duży stres. Jednak podczas każdego pobytu coraz bardziej poznaję siebie, uczę się pokory, szacunku do ludzi i do siebie. W Indiach na każdym kroku widzisz prawdziwe człowieczeństwo, realne problemy, z którymi zmagają się ludzie. Tam nie ma emerytur, ile sobie odłożysz – z tego potem będziesz żyć. Tam już 8 letnie dzieci ciężko pracują. Wyobrażasz sobie taką sytuację w Europie, maluchy stojące na straganie czy ulicy sprzedając cokolwiek, by pomóc rodzinie?
Indie to jednak nie bajka…
Nie są dla każdego. Znam osoby, które wracają niezadowolone z wyjazdu, bo mówią, że śmierdzi fekaliami, że hałas, wszędzie było pełno kurzu i duszno, a w hotelach nie było tak, jak sobie wyobrażali. To prawda, bo w Indiach jest albo tanio albo drogo. Tam jest przepaść, czyli nie ma nic pośredniego – możesz zapłacić za nocleg 10 albo 100 dolarów. Dodam, bo pewnie zaraz zapytasz – ja zawsze wybieram ten tańszy nocleg, ale w godnych warunkach, bo tylko wtedy staję się jednym z mieszkańców. Trzeba zacisnąć zęby i tyle! Lubię przeżywać każdy dzień w Indiach jak miejscowi.
Trudne…
Tak, tam każdego dnia prowadzisz walkę z samym sobą. Tu w Europie mamy wszystko na wyciągnięcie ręki.
Po co tam jeździsz?
Indie to początek całego świata, kolebka wszystkich kultur. Tam się wszystko zaczęło. Tyle jest tam jeszcze do poznania.
I ponoć ludzie są sympatyczni…
Jak wszystko idzie po ich myśli, czyli kiedy dobrze zapłacisz i cieszysz się z organizacji pobytu. Jak ci coś nie pasuje to udają, że cię nie rozumieją i nie są w stanie ci pomóc. Na przykład dwa lata temu, jak byłem to rezerwowałem pokoje, które zgodnie z opisem miały być czyste i ładne, a na miejscu okazało się, że na ścianach jest kilkucentymetrowy grzyb, a na łóżku, aż strach się położyć. Kiedy powiedziałem właścicielowi, że nie zapłacę mu za to tyle ile chciał – zaciągnął kraty w głównym wejściu hotelu i nie chciał mnie wypuścić. Na szczęście byłem już umówiony dzień wcześniej z taksówkarzem, który mnie wyciągnął z tych opresji i pomógł w negocjacjach z właścicielem lokalu.
Tak jak wszędzie biały człowiek to dobry cel do oskubania z pieniędzy…
Ale u Hindusów nie można dostrzec smutku na twarzy, nawet u tych z najniższej kasty. Cieszą się tym, co mają i wierzą, że w następnym życiu będą mieli lepiej.
To bardzo zachęcające…
(śmiech). W Indiach natychmiast po wyjściu z samolotu czuję się jak u siebie. To jest niesamowite uczucie. Może dlatego, że tam czuję się tą duchowość. Szczególnie woń kadzideł wydobywających się z murów świątyń. To jest magiczne.
Tam chyba jest też spokojniej, czas wolniej płynie…
Kiedyś pięciu hindusów zastanawiało się jak włożyć moją walizkę do autorikszy, czyli tuk-tuka. Oni też myślą trochę wolniej niż my (śmiech), stali i debatowali. Nie wytrzymałem i zaproponowałem, że sam ją sobie włożę. Byli w szoku, że tak szybko wpadłem na to, jak ją ułożyć, by się zmieściła.
A jak to jest, że w ich pociągach latają karaluchy, szczury, a hindusi są pachnący i czyści…
Zapomniałaś jeszcze o tym, że przewożą w nich np. kury w klatkach. Bardzo lubię te podróże, bo to też są prawdziwe Indie. Hindusi pachną może dlatego, że nie jedzą mięsa. Tylko w stanie Kerala je się wołowinę. Poza tym prędzej poczujesz nieprzyjemny zapach od białego niż hindusa. To bardzo czysty naród, który zażywa kąpieli oczyszczających. Na dworcach są specjalne hydranty, w których się obmywają po podróży. Noszą zawsze też czyste ubrania, a jak staną obok siebie kobiety z różnych kast nie odróżnisz, która jest z jakiej.
Skoro wspomniałeś o wodzie. Zanurzyłeś się w Gangesie?
Przemyłem oczy w tej najbrudniejszej rzece świata. To był impuls!
I nadal widzisz.
Planowałem oczyszczającą kąpiel całego ciała razem z hindusami, ale jak już dotarłem na miejsce to był straszny widok, bo schody (ghaty) , które prowadzą do rzeki są podzielone na różne części. Dandi Ghat są miejscem ascetów, a zaraz obok znajdują się bardzo znane, oblegane zarówno przez Hindusów jaki i turystów Hanuman Ghat, Manikarnika Ghat są miejscem, gdzie pali się zwłoki. Zajmują się tym wyłącznie nietykalni – chadal. W tym miejscu zdecydowanie nie należy nawet wyciągać aparatu, a tym samym robić zdjęć. Woda ma brunatno-szary kolor… Bardzo mnie kiedyś rozbawił napis w hotelu, że pościel nie była prana w rzece ( No Ganga River).
Próbujesz przenieść jakąś część Indii do Polski?
Większość nieuczciwych szkół jogi jest prowadzona przez osoby, które były kilka razy w Indiach i już uczą innych.
Mam swoją technikę. Medytuję po swojemu, nie muszę chodzić do buddyjskich ośrodków, by się wyciszyć i zapalić kadzidełka. Kiedyś na początku mi się zdarzyło i odleciałem w niebyt na 45 minut. Myślałem, że moja medytacja trwała 2 minuty i naprawdę nie wiem, co się działo ze mną przez ten czas.
Co planujesz zwiedzić w czasie najbliższej wyprawy do Indii?
Rejon północnych Indii, Amritsar, czyli stolicę stanu Pendżab, a potem chcę pojechać na północ Indii do Dharamsali a dokładniej do McLeod Ganj, gdzie położony jest główny ośrodek tybetańskiej emigracji w Indiach, nazywany „Małą Lhasą”, który od 1960 roku jest miejscem zamieszkania XIV Dalajlamy i siedzibą Dalajlamy.
A schodząc na ziemię… z zawodu jesteś fryzjerem – możesz zdradzić co hinduski robią, że mają takie piękne włosy.
Hinduski nie jedzą mango i papai, jak mówią, bo robią z nich maseczki właśnie na włosy. Dlatego mają je gładkie i błyszczące.
W Twoim Salonie jest obraz Buddy. To ważna postać dla Ciebie?
Budda, czyli przebudzony. Jego rzeźby, posągi i obrazy noszą w sanskrycie nazwę buddharupa. Mają one na celu nie tyle upamiętniać historyczną postać, ile raczej stanowić przypomnienie o drzemiącym w ludziach potencjale osiągnięcia Oświecenia, jak również napawać oglądającego spokojem, inspirować go do osiągnięcia szczęścia. Dobro wraca i tego się trzymajmy!
Jak widzisz siebie za 20 parę lat? Na stałe zamieszkach w Indiach i można będzie Cię odwiedzać w jakimś klasztorze czy aśramie?
Może jako wędrującego ascetę. W rozumieniu potocznym człowiek odmawiający sobie przyjemności życiowych z innych pobudek niż religijne… a może zaszyję się w jakimś małym domku przy plaży w cieniu kokosowych palm.
Damian – Puru – wielbiciel Indii, z zawodu fryzjer. Mieszkał i pracował w Szczecinie. https://www.facebook.com/allroadsleadtoindia/
Zdjęcia: archiwum prywatne Damiana Puru
Dziekuje za to wspomnienie Damiana …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla takich wywiadów warto robić bloga. Dziękuję za te słowa.
PolubieniePolubienie
Ten człowiek był,a w sercu moim ,jest tak wyjątkowy jak te Indie.
Ciszę się że mogłam znać taką osobę.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne i smutno, pozdrawiam!
PolubieniePolubienie