
Karolina Lanckorońska, wielbicielka sztuki. Hrabina, która „mówiła wszystkim, że poślubiła naukę”, choć żyła w czasach, które były podłe dla kobiet. Przebywała w obozie koncentracyjnym Rawensbrück i podarowała Polsce wielką kolekcję dzieł sztuki. Zmarła mając sto cztery lata, a za sobą życie, które obejmowało cały XX wiek. Kim była ta niezwykła osoba?
O rodzinie i kolekcji dzieł sztuki, czyli perłach Lanckorońskich
Pochodziła z hrabskiego prusko-śląskiego rodu, który słynął z proniemieckiego szowinizmu. Jej ojciec Karol Lanckoroński był jednym z najbogatszych ludzi w Galicji. Jego fortunę stawiano w Polsce na piątym miejscu. Był właścicielem majątków i pałaców w Rozdole, Komarnie, Jagielnicy, a także władał gruntami i lasami w Frauenwald w Styrii (Austria) i we Wodzisławiu (Polska). Bezgranicznie kochał też sztukę. W jego zbiorach znajdowały się obrazy Rembrandta, Tycjana, Botticellego, Masaccia, Malczewskiego czy Matejki. Podróże po śródziemnomorskich krajach, Indochinach i Japonii owocowały pojawieniem się w jego zbiorach dzieł sztuki wschodniej. Rembrandta hrabia otrzymał nie jako w spadku po dziadku, a po samym królu Poniatowskim! Był to prezent, który ozdabiał kolekcję rodziny przez wiele pokoleń.
Najlepsze ubrania i ogromne bogactwo
Karolina Lanckorońska szyła sobie ubrania u najlepszych krawców Wiednia. Była bardzo bogata i zauważała, że jej „spartański”, jak sama mówiła, tryb życia, nie za bardzo na taki wyglądał. Jak zauważyła jej znajoma M. Kulczyńska, najbardziej charakterystyczną cechą charakteru Karoliny przed wojną była bezkompromisowość. Miała niski głos, surowy wyraz twarzy i cięty język.
Po wojnie Elżbieta Orman usłyszała od niej:
Jeżeli kobieta jest indywidualnością, to musi mieć problemy z małżeństwem. (źródło: culture.pl)
W 1934 roku w wieku 36 lat „mówiła wszystkim, że poślubiła naukę”. Nigdy nie wyszła za mąż. Dr hab. Karolina Lanckorońska poświęcała cały swój czas pracy dydaktycznej i naukowej na Uniwersytecie Lwowskim oraz w Towarzystwach Naukowych Lwowa, Warszawy i Rzymu. Prowadziła też działalność społeczną. Wspierała finansowo konserwację tamtejszej świątyni. W latach 1936-1939 – budowę nowej świątyni we wsi Chłopy. Jej projekt osobiście zamówiła i dokładnie omówiła z wybitnym architektem lwowskim W. Dayczakiem. Miejscowi chłopi traktowali „swą hrabinę” z sympatią.
Wojna, koniec słodkiego miłego życia
We wrześniu 1939 roku do Lwowa, gdzie znajdował się jeden z majątków rodziny Karoliny weszły wojska sowieckie. Miejscowi chłopi uratowali i dostarczyli Karolinie Lanckorońskiej w pierwszej kolejności „papiery i zeszyty naukowe”. Było tam wszystko, m.in. jeden rękopis gotowy do druku, owoc ośmioletniej pracy. Nowa władza od razu rozpoczęła też przekształcenie systemu wykładania na Uniwersytecie Lwowskim i Karolina została zwolniona z bez żadnych wyjaśnień. Tego samego dnia, gdy to się stało – wieczorem do jej mieszkania przyszli agenci NKWD z nakazem aresztowania.
Szekspir i Anioł ratują jej duszę
W książce „Uczony i dziewczyna”, Gerdien Verschoor (wyd. Harper Collins, 2022 rok), pisze o niej:
W czasie samotnego zamknięcia Karolina uciekała się do sztuki, żeby zachować psychikę i intelekt w dobrym stanie. A teraz przepędzała demony nie tylko obrazami, lecz także słowami.
Pomocny okazał się Szekspir i fragment z Króla Leara, który zapisała w zeszycie wielkimi literami.
Znów złe myśli? Musimy posłusznie na świat przychodzić i świat ten opuszczać. Być w pogotowiu nasza jest powinność.
Na gołej więziennej celi, bez książek, ale myśląc o swoim ukochanym Michale Aniele próbowała przeżyć. Wierzyła, że to nie Bóg, siła zewnętrzna, określa los, lecz, że dokonuje tego siła pochodząca z samego człowieka. Żywiąc takie przekonani, nie pozwoliła się w tych miesiącach niewoli wrzucić do piekła, co spotkało nieszczęśników z Sądu Ostatecznego Michała anioła. Ćwiczyła swoje myśli, by nie zalała jej nicość.
Dalej wcale nie było lepiej…
W 1940 roku Karolina Lanckorońska złożyła ślubowanie i wstąpiła do szeregów Związku Walki Zbrojnej (późniejsza AK). Następnie mając przy sobie sfałszowane dokumenty, dotarła do okupowanego przez Niemców Krakowa. Tam działała w podziemnej AK i legalnie – w Polskim Czerwonym Krzyżu.
12 maja 1942 roku została aresztowana na rozkaz H. Krügara – szefa gestapo w Stanisławowie. W więzieniach Stanisławowa i Lwowa Lanckorońska oczekiwała wyroku śmierci. Życie jej uratowało osobiste wstawiennictwo włoskiej rodziny królewskiej, gdy przebywała w obozie koncentracyjnym Rawensbrück. Zwolnienie nadeszło w dniu 5 kwietnia 1945 roku, dzięki staraniom Prezesa Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, szwajcarskiego profesora K. Burckhardta.
Po wojnie Karolina Lanckorońska odrzuciła karierę uniwersytecką
Wiele osób uważało, że „dobrowolne odejście K. Lanckorońskiej od historii sztuki było jej największą ofiarą”. Po wojnie całkowicie poświęciła się pracy nad problemami rozwoju nauki i kultury polskiej za granicą, ratowaniu polskich zabytków kultury, wsparciu finansowemu naukowców polskich oraz studentów polskich. Pięć lat po upadku muru berlińskiego Karolina Lanckorońska podarowała Polsce wielką kolekcję dzieł sztuki, w której znajdowały się między innymi dwa arcydzieła Rembrandta.
Krótka historia dwóch obrazów
W 1641 roku Rembrandt namalował Dziewczynę w ramie obrazu i Uczonego przy pulpicie. Przez kolejne trzysta lat obrazy zmieniały właścicieli, zdobiły ściany amsterdamskich domów i europejskich pałaców, należały do ulubionych obrazów ostatniego polskiego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego. W XVIII wieku trafiły w ręce rodziny Lanckorońskich. Na początku drugiej wojny światowej ślad po nich zaginął i wszystko wskazywało na to, że zostały bezpowrotnie utracone w wojennej zawierusze. A potem zdarzył się cud… Karolina Lanckorońska przekazała Zamkowi Królewskiemu i Wawelowi około 150 niezwykle cennych dzieł sztuki z kolekcji Rzewuskich i Lanckorońskich. Część z nich należała niegdyś do króla Stanisława Augusta.
Skomentuj