„Jestem wojującą marzycielką”

Edyta Jungowska, aktorka i wydawczyni, po sukcesach serii audiobooków Astrid Lindgren oraz innych autorów klasyki literatury dla dzieci, sięgnęła po kolejną kultową pozycję. Jest nią „Niekończąca się historia” autorstwa Michaela Ende.  

Na podstawie książki w latach 80. nakręcono film pt. „Niekończąca się opowieść”. To jeden z tych, które widzowie wspominają latami. Produkcja fantasy do dziś cieszy się ogromną popularnością, a wielu fanów wciąż chętnie wraca do historii Bastiana, który dzięki magicznej księdze trafia do tajemniczej krainy i przeżywa wspaniałe przygody. Młodemu bohaterowi na ekranie towarzyszy wojownik Atreyu.

Bastian kocha książki. Zanurzając się w lekturze zapomina o kłopotach w szkole i samotności. „Niekończąca się historia” staje się dla niego lekturą niezwykłą. Jaka książka była dla pani szczególnie ważna? 

EDYTA JUNGOWSKA: Na różnych etapach życia były to różne książki. Swojego czasu fascynowała mnie młodopolska poezja – Czechowicz, Miciński. Później pasjami czytałam biografie dziewiętnastowiecznych aktorów – i wielbiłam Ireną Solską. Ale też był czas zakochania w tragicznie zmarłych poetkach jak Ginczanka czy Cwietajewa. W moim wypadku lektury rymowały się za zwyczaj z moimi ówczesnymi „burzami i naporami”. Teraz chętnie sięgam po biografie różnych artystów, fascynują mnie też czasy międzywojennej bohemy i II wojna światowej, ale też czytana przez poszczególne losy, jak chociażby „Profesor Weigl i karmiciele wszy” Mariusza Urbanka. Ostatnio poruszyła mnie wydana przez moje wydawnictwo w wersji audio „Momo” Michela Ende. Ale swojej książki nad książkami jak Bastian nie mam. 

Lubi Pani wizyty w antykwariatach? Jakimi skarbami z nich może się pani pochwalić?  

Tak lubię. Mam nawet swój ulubiony Antykwariat Praski. Ale nie jest bibliofilem łowiącym białe kruki, czy pierwsze wydania. Z Antykwariatu korzystam głównie wtedy, gdy poszukuję książek już niedostępnych na rynku. Choć czasami kieruje mną pasja łowcy. Na przykład zabierając się do nagrywania Astrid Lindgren chciałam koniecznie dotrzeć do pierwszego wydania książki „My z wyspy Saltkrakan”. Jestem fanką Astrid jak pewnie wiadomo i przeczytałam gdzieś, że pierwszy raz w Polsce książka ta miała tytuł „Dlaczego kąpiesz się w spodniach wujku” – zdobyłam to wydanie. Co więcej, udało mi się przekonać spadkobierców Astrid, żeby nasz audiobook wydać pod tym właśnie tytułem. Również w Antykwariacie, gdy zaczęliśmy nagrywać książki Ericha Kastnera, udało mi się złowić pierwsze wydanie „Emila i detektywów” – jedyne, w którym tłumacz zdecydował się na zmianę realiów niemieckich na polskie. W tej wersji Emil nazywał się Nodzyński i nie jechał z Neustadt do Berlina tylko z Nowego Miasta do Krakowa do babci na ulicę Topolową – egzemplarz tej książki był przedwojenny. 

Czy była pani fanką filmu „Niekończąca się opowieść”? 

Niestety rozczaruję Państwa, bo nie należę do fanów tego filmu, być może dlatego, że moment, w którym pojawił się w Polsce to dla mnie czas zachwytu teatrem, intensywne zajęcia teatralne w Szkole Machulskich i egzaminy do Szkoły Teatralnej. Byłam więc chyba już za stara na ten film, a i moja Fantazjana była wtedy gdzie indziej – marzyłam o byciu w teatrze. Co nie znaczy, że nie znana mi była piosenka Limahla towarzysząca filmowi i wielu prywatkom w tamtych czasach. Dopiero teraz decydując się na wydanie „Niekończącej się historii” w wersji audio uświadomiłam sobie, dla jak wielu osób film był kultowy, choć pewnie nie wiedzą, że Michael Ende nie był zadowolony z tej ekranizacji. Głównie dlatego, że scenariusz kinowy opowiada jedynie połowę przygód Bastiana. Przygody i przemiany jakie dokonują się w Bastiane w drugiej części książki są niezmiernie ważne dla zrozumienia o czym autor chciał nam powiedzieć.  

Film był kultowym dziełem dzieciaków w latach 80. Czy myślałam Pani o tym nagrywając audiobooka? Że sięgną po niego teraz już jako rodzice, by poznać z opowieścią kolejne pokolenia? 

Oczywiście myślałam o tym. Ale tak jak mówię – mnie głównie zafascynowała mądrość tej opowieści i niebywała umiejętność z jaką autor podejmuje ważne tematy w książce, która w zasadzie jest przeznaczona dla dzieci. Chociaż on sam zawsze się odżegnywał od bycia pisarzem dziecięcym – mówił, że pisze dla dziecka, które jest w każdym z nas. Myślę, że tak jest – porusza mnie ta książka i jako przecież już dorosła osoba odnajduję w niej wiele tematów mi bliskich, jak motyw docierania do tego co w życiu jest naprawdę ważne, czy motyw zachłyśnięcia się władzą i niebezpieczeństw jakie niesie przeświadczenie o swojej nieomylności. Ta książka namawia do podróży w głąb siebie – zastanowienia się co tak naprawdę jest dla nas ważne. To fascynująca opowieść, rzeczywiście nigdy się niekończąca, bo pytanie o sens naszego życia i nasze miejsce na ziemi jest pytaniem wiecznym. Ale nie zapominajmy, że książka ta jest pisana prostym, niebywale barwnym językiem i przeznaczona jest głównie dla dzieci, może trochę starszych, już nieco zaznajomionych z literaturą i z gatunkiem fantasy, a to, że przy okazji i dorośli mają frajdę z jej słuchania, świadczy tylko o genialności autora. 

Czy była jakaś „presja” podczas nagrywania, że słuchając książki – fani filmu będą widzieć obrazy z niego podczas słuchania?  

Nie czułam presji, ale na pewno chciałam przeczytać tę książkę po swojemu, nadać jej klimat, który wyczytałam z liter autora. Jak już mówiłam książka idzie znacznie dalej i głębiej jeśli chodzi o przekaz niż film. Film oczywiście daje więcej możliwości, ale też zdecydowanie zawęża wyobraźnię odbiorcy. Ja natomiast głosem i muzyką stwarzam świat, który każdy może sobie wyobrazić inaczej.  

Jakie jest najważniejsze przesłanie „Niekończącej się historii”? 

Według mnie najważniejsze jest to, że autor głównym bohaterem czyni małego, zakompleksionego chłopca. Bastian kocha książki, ma niebywałą wyobraźnię i nieodkryty jeszcze talent opowiadania, a w przyszłości pewnie pisania, ale ucieka przed światem w lekturę. Ten chłopiec nawet się nie spodziewa, że dzięki lekturze właśnie będzie się musiał zdecydować na niezwykłą podróż, że będzie zmuszony do pokonania swojego lęku i słabości, i że to on właśnie w jakiś sposób uratuje świat. Podróż tę można czytać na dwu poziomach, bo jest to przecież książka przygodowa, pełna niezwykłych krain i postaci, ale jest też, jak mówiłam opowieścią o podróży w głąb siebie, o odkrywaniu swoich mocnych i słabych stron, docieraniu do tego, co jest dla nas ważne w życiu, o pokonywaniu strachu, kiedy trzeba podjąć właściwe działanie, jeśli uważamy, że dzieje się komuś krzywda, albo gdy nie zgadzamy się ze złem, które dotyka nas, czy innych ludzi.  

Czy jest Pani marzycielką, jak Bastian czy raczej dzielnym wojownikiem jak Atreyu? 

Myślę, że ta książka mówi nam właśnie o tym, że marzyciel może stać się wojownikiem – pokonać nieśmiałość i strach przed światem i wyruszyć w swoją podróż, co więcej – dzięki tej podroży zdobyć mądrość, dojrzałość i świadomość kim jest i jakie jest jego miejsce na ziemi.

Jeśli o mnie chodzi – jestem wojującą marzycielką.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: