Irena Dziedzic. Królowa telewizji w PRL-u

Telewizyjna Matka Boska: królowała w niej w czasach PRL-u. Budziła skrajne emocje. Można było ją kochać albo nienawidzić. Spędziła 25 lat na wizji, prowadząc pierwszy polski talk-show „Tele-echo”. Nigdy nie było wiadomo, co powie swoim gościom. Szokowała. Zaproszonym kazała wycierać nos albo wchodzić do studia po kilka razy…

Mówili o niej Dziedzicowa. Nie znosiła tego. Tłumaczyła, że to określenie jest niepoprawne językowo. W rankingu 100 osobowości telewizyjnych XX w. tygodnika „Polityka” zajęła 15. pozycję. W czasach PRL-u media wykazywały całkowitą czołobitność wobec linii partii, ale nie ona. Jej wywiady były kontrowersyjne. Ludziom kojarzyła się jako osoba, która miała odwagę pytać o wszystko. Nie cieszyła się być może i z tego powodu sympatią.

– Nie było takiego zdechłego psa, którego by na mnie nie powieszono, ani takiej grudy błota, którą by we mnie cisnęli, w nadziei, że w końcu coś przylegnie – napisała Irena Dziedzic w książce.

Festiwal bez Ireny Dziedzic? Nie ma takiej opcji

W latach 60. i 70. błyszczała, prowadząc festiwale piosenki w Sopocie i Opolu. Widzowie nie wyobrażali sobie tych imprez bez niej. Para Irena Dziedzic i Lucjan Kydryński na scenie umiała się zachować w każdej sytuacji. Bywała zaskakująca, kiedy na przykład spontanicznie zaczęła tańczyć z występującym na festiwalu Demisem Roussosem.

Stanisław Dygat, pisarz, napisał o niej, że ona wywołuje sobą napięcie. Może tego ludzie potrzebowali w siermiężnej rzeczywistości PRL?

Długie lata Irena Dziedzic spędziła w sądzie

Zarzucano jej publicznie, że dzięki swoim telewizyjnym rozmówcom miała możliwość zakupu różnych wartościowych przedmiotów, za które miała w większości nie płacić. Proces ciągnął się od 1981 do 1988 r. i zakończył wygraną Ireny Dziedzic.

Zarzucano jej współpracę ze służbami bezpieczeństwa czy zmiany treści depesz, które pojawiały się na antenie. O swoje dobre imię z IPN prezenterka walczyła prawie przez całe życie (zmarła w 2018 r.). Dowodów na jej świadomą współpracę nie było. Nie zachowała się jej teczka, tylko dokumenty o łapówkach, jakie miała przyjmować, a które rzekomo zwróciła po latach. Sama zainteresowana zaprzeczała, że w ogóle brała jakieś pieniądze. A podpisy na nich? Mogły być sfałszowane, bo była gwiazdą tamtych lat i rozdawała dziesiątki autografów.

Ponoć dziennikarka w luksusy, jak VIP-y w peerelowskich standardach, nie opływała. W swojej książce wymieniła marki samochodów, których była właścicielką: Wartburg, Skoda, Fiat 128.

Niewątpliwie dla bezpieki była łakomym kąskiem…

Plotki, plotki, plotki

Zawsze o niej plotkowali, łącząc ją ze znanymi mężczyznami. Z Janem Suzinem, Józefem Cyrankiewiczem i Edwardem Gierkiem. W swojej książce komentowała, że nie znała Gierka.

Pani Irena musiała mieć mocną psychikę i dużo dystansu do siebie. Zapytana przez dziennikarza o swój wiek odpowiedziała, że „30”.

– Jak to? Przecież kilka lat temu mówiła pani, że ma „30”!

Odpowiadała:

– Bo ja nie należę do osób, które zmieniają zdanie.

Czy to dziennikarstwo?

„Dziedzic jest dziennikarką bystrą i sprawną, która stworzyła własny popularny kanon antydziennikarstwa. Prowadzi rozmowy salonowe i układne, bez sporów. Są to rozmowy mdłe, nudne” – pisał wrednie Jerzy Urban w „Alfabecie Urbana”.

Ludzie pracujący z Ireną Dziedzic wiedzieli, że pisała nie tylko pytania dla swoich rozmówców, ale też ich odpowiedzi. Podejrzewali, że to mogło wynikać z jej mankamentów warsztatowych, bo jak któryś z gości odpowiadał inaczej, niż sobie założyła… czuła się zakłopotana.

– Przed nagraniem Irena zrobiła próbę programu – opowiadał Jerzy Gruza – Zadawała nam pytania i mówiła, co mamy odpowiadać. W czasie emisji nie dostosowaliśmy się do tych zaleceń i odpowiadaliśmy po swojemu. Irena miała do nas później o to dużo żalu.

Pełna koperto i już wesoło

Jerzy Gruza wspominał ją jako osobę, która wywoływała zawiść, a ludzie się jej bali. Zdarzało się, że stremowani naukowcy wchodzili do studia na ugiętych kolanach, a wychodzili… z uśmiechem na ustach. Powód był prosty: każdy otrzymywał do ręki kopertę z honorarium, które było równe połowie przeciętnej pensji.

O Irenie Dziedzic mówiono, że jest”piękną kobietą, tylko że prawdziwa kobieta musi mieć przynajmniej jedną rzecz miękką. Ona nie ma żadnej”.

Irena Dziedzic była gwiazdą nie tylko telewizji. Wystąpiła też w dwóch filmach „Jutro premiera” i „Polowanie na muchy”. Grała samą siebie w produkcjach filmowych i telewizyjnych, między innymi w „Wojnie domowej”.

Irena Dziedzic zmarła w 2018 r.

Cytaty w tekście pochodzą z książki „Prezenterki”, Aleksandry Szarłat

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: