Wojtek Ciesielski: fan komiksów, artysta, rysuje komiksy dla córeczki Zosi

 

wojtek ciesielski

foto: Księgarnia Fika, Małgorzata Narożna

Ile masz komiksów? I jakie są najcenniejsze dla Ciebie?

Bardzo dużo, w tym momencie ciężko byłoby mi już policzyć. W okresie szkoły średniej było ich kilkaset, teraz pewnie musi ich być dużo więcej. Są to lata zbierania, czasami bardziej lub mniej intensywnego. Najpierw było to kupowanie wszystkiego co możliwe, co w latach osiemdziesiątych nie oznaczało jakichś wielkich ilości pozycji. Potem stałem się bardziej wybredny. Właściwie to za sprawą wydawnictwa TM-Semic zacząłem poznawać swoje preferencje, ponieważ w latach dziewięćdziesiątych zalali oni rynek niewiarygodną ilością tytułów. Po prostu nie można było kupować wszystkiego i trzeba było się na coś zdecydować. Na mój gust miały też ogromny wpływ w tamtym czasie książki Krzysztofa Teodora Toeplitza (Sztuka Komiksu) i Jerzego Szyłaka (Komiks: Świat przerysowany). No i fenomenalnie zrobiony serial dokumentalny Alejandro Vallejo: Cómic: Noveno arte (w naszej telewizji puszczali go pod tytułem Komiks – IX sztuka wyzwolona). Z tych źródeł poznałem najważniejsze kamienie milowe tego gatunku. Teraz coraz więcej z tego kanonu w Polsce się wydaje. Ostatecznie najważniejszym elementem decydującym dla mnie o zakupie komiksu jest jego warstwa graficzna. Te najciekawiej dla mnie narysowane, są też dla mnie najcenniejsze. Ale jakichś szczególnie cennych białych kruków w kolekcji raczej nie posiadam, albo o nich nie wiem. Nie jestem też na tyle zapalony by kupować pierwsze wydania dajmy na to Tutusa, Romka i A’Tomka albo Spider-Mana. Nie zbieram ich dla wartości rynkowej, wątpliwej zresztą, co okazało się w latach dziewięćdziesiątych, ale raczej jako źródło przyjemności estetycznej. Cieszę się, że mam w zbiorach prace McCaya, Herge, Alcali, Eisnera, Moebiusa, Crepaxa, Pratta czy Breyfogla.

 Z jakim mistrzem od komiksów autorów – chciałbyś się spotkać i porozmawiać. No, i o czym?

Ciężko powiedzieć, każdy z nich był lub jest inny. Może Jacka Kirby’ego zapytałbym jak u licha ciężkiego udawało mu się rysować w tak szaleńczym tempie. Chociaż ostatecznie chyba wolałbym posiedzieć przy jego desce i popatrzeć jak rysuje. Z Alanem Moorem chętnie poszedłbym na piwo i pogapił się na ludzi w Northampton. Albo z Andreasem Martensem mógłbym porozmawiać o magii rdzennych mieszkańców Ameryki. Chętnie też posłuchałbym opowieści Hugo Pratta, zwiedził on całkiem spory kawałek świata, co jest dość nietypowe, bo praca autora komiksów jest raczej siedząca.

 Sam też rysujesz i piszesz komiksy. No, właśnie, co jest najpierw? Dymek z tekstem czy rysunek? Często zmieniasz tekst jak już narysujesz?

38933083_218551492151386_6961286815877693440_n

rys: Wojtek Ciesielski

Faktycznie, robię komiksy odkąd pamiętam. Zacząłem zanim nauczyłem się pisać. Starszy brat wypełniał mi dymki. Nie potrafię jednak powiedzieć dokładnie co jest pierwsze. Raz jest to tekst, raz obrazek. Czasami strona powstaje na bieżąco i słowa pojawiają się równolegle, czasami to rozmowa prowadzi kadry. Czasami pracuję bez szczegółowego scenariusza, kiedy indziej trzymam się go bardzo ściśle, albo negocjuję. Tak było w przypadku mojej współpracy z Danielem Grabowskim przy „Grabarzu”. Modyfikowaliśmy jego scenariusze w trakcie powstawania plansz. Czasami cała historia bierze się z jednego rysunku. Natomiast sam dialog można modyfikować do ostatniej chwili. To co jednak jest najistotniejsze, to historia opowiedziana akcją w poszczególnych kadrach. Tych po narysowaniu raczej już nie zmieniam. Oczywiście wcześniej pojawiają się szkice.

 Rysujesz ręcznie czy na komputerze?

38923094_2084283971889144_8186395867347943424_n

rys: Wojtek Ciesielski

Tylko ręcznie. I do tego najchętniej archaicznym piórkiem i tuszem. Mogę wtedy modulować grubość linii jednym pociągnięciem, zmieniać ją na bieżąco. Jeżeli już używam komputera, to do kolorowania.

Twoje najnowsze dziecko to komiks dla dzieci, a konkretnie dla Twojej córeczki Zosi. Co chciałeś jej w nim przekazać?

38912118_2090259247908341_565219100607905792_n

rys.Wojtek Ciesielki

Po cichu liczę, że nie tylko Zosia i inne dzieci będą się dobrze czuć podczas lektury mojego komiksu. Ale faktycznie powstaje on z jej inspiracji i jej jest dedykowany. To wyimaginowane przygody kosmonautki Zosi i jej załogi, która wiernie towarzyszy we wszystkich przedsięwzięciach. To trochę taka wariacja na temat rodziny, rodzicielstwa i latania w kosmosie. Taki utarty guliwerowski schemat, w ramach którego bohaterowie podczas podróży poznają nowe, zaskakujące miejsca. Jednak pod tą fantastyczną warstwą chciałbym przemycać konkretną wiedzę i pozytywne zachowania. Dla mnie komiks zawsze był oknem na inne potencjalne możliwości, warianty rzeczywistości, na inne wymiary. Chciałbym żeby otwartość na bogactwo świata, którą ja otrzymałem między innymi dzięki komiksom, udzieliła się także moim czytelnikom.

 No, właśnie ten komiks pewnie będzie miał elementy edukacyjne – czego według Ciebie warto teraz uczyć dzieci – na co zwracać im uwagę?

39017482_1030243813811506_7046597154277687296_n

rys. Wojtek Ciesielski

Poza matematyką, fizyką i chemią? Na wszystko! Im więcej zobaczą, poznają i doświadczą tym lepiej będą się w świecie odnajdować, lepiej go rozumieć i płynniej wchodzić z nim w interakcje. Nadmiar wiedzy jeszcze chyba nikomu nie zaszkodził. Ale oczywiście dobrze jest też skupić się na czymś konkretnym, na grupie własnych, osobistych fascynacji i między innymi na ich podstawie budować swoją osobowość. Czyli mówiąc normalnie: ucz się i pracuj, bądź sobą, i nie przejmuj się za bardzo bo i tak wszystkiego ze sobą do grobu nie zabierzesz.

 Prowadziłeś  też niesamowitego bloga o komiksach od ilu to już lat? Co znajdziemy na nim ciekawego.

38943687_228148351226853_7950582891279286272_n

rys. Wojtek Ciesielski

Faktycznie przez pięć lat prowadziłem komiksowego bloga. Nazywał się Komiks TV i nadal „wisi” w Internecie, na Blogspocie. Były to przygody prezenterów dziwnej, chyba osiedlowej ekipy telewizyjnego programu informacyjnego. Na początku była to wariacja na temat różnych schematów i manieryzmów, które można zaobserwować oglądając takie programy. Później tematycznie komiks „przesunął mi się” bardziej w kierunku bieżącego komentowania medialnych sensacji. I to go ostatecznie dobiło, bo ciągłe „nadążanie” za aktualnościami wypaliło mnie zupełnie i po 700 odcinkach odechciało mi się go kontynuować. Dość szybko zauważyłem też, że poszczególne żarty szybko tracą na świeżości, stają się nieczytelne. Być może jeszcze w przyszłości powrócę do tego pomysłu, bo jest to bardzo zabawna grupa zwariowanych bohaterów, ale na razie nadal od nich odpoczywam.

 Dlaczego tak kochasz komiksy, co ci daje rysowanie ich i czytanie?

Jak już mówiłem, są dla mnie oknem wyobraźni i wrażliwości, otwarciem na inne światy, na różne aspekty rzeczywistości, jak zresztą każdy inny gatunek sztuki. Oczywiście nie „zaczytuję” się tylko komiksami. Z zawodu jestem historykiem sztuki, kuratorem i krytykiem specjalizującym się w sztuce współczesnej. Stąd tak ważna jest dla mnie warstwa wizualna komiksów, bardziej nawet niż ich aspekt literacki. Moja relacja z nimi jest jednak obustronna. Jestem zarówno ich konsumentem jak i twórcą. Myślę, że w tym drugim przypadku, to co jest dla mnie ważne, to możliwość przekazania innym moich opowieści i obrazów, które mam w głowie i tym samym współdzielenie tych moich fascynacji z potencjalnymi czytelnikami, tworzenie na bazie języka komiksu platformy porozumienia, wspólnego zachwytu.

 Pochodzisz z artystycznej rodziny. Twój tata jest kolekcjonerem sztuki współczesnej. Ma w swoich zbiorach jakieś rysunki komiksowe? Czy w ogóle komiks może być częścią sztuki współczesnej?

Mój ojciec, Andrzej Ciesielski jest przede wszystkim artystą, który równolegle do swojej twórczości rozpoczął kolekcjonowanie różnych około-artystycznych artefaktów, w tym także dzieł sztuki. Jego największy zbiór to niezliczone ilości dokumentów, katalogów, fotografii, ulotek plakatów i innych obiektów towarzyszących sztuce. Jest to chyba jeden z większych tego typu zbiorów w kraju. Nazwał swoją kolekcję „Moje Archiwum” i często ją prezentuje, najczęściej z osobistym towarzyszeniem innych artystów, których dokumentację twórczości pokazuje. Robił to już pod koniec lat osiemdziesiątych, potem we własnej galerii w Koszalinie, a obecnie korzystając z gościnności różnych instytucji. Komiksów jednak nie zbiera, chociaż zdarzało mu się rysować komiksowe paski do gazety. Natomiast sam komiks bez wątpienia jest częścią sztuki współczesnej. Oczywiście o ile jest współczesny. Prace McCaya czy Herge to już przypadki historyczne. Dopóki jednak ludzie je czytają, to znaczy, że siła ich oddziaływania nadal się utrzymuje.

 

Wojciech Ciesielski (1979), ukończył Muzealnictwo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W latach 2006 – 2018 pracował w Muzeum Sztuki Współczesnej, oddziale Muzeum Narodowego w Szczecinie. Wykładał „Historię sztuki, kultury i designu” na Zachodniopomorskim Uniwersytecie technologicznym, obecnie „Psychofizjologię widzenia” na Akademii Sztuki w Szczecinie. Autor licznych artykułów z zakresu historii sztuki oraz szeroko pojętej krytyki artystycznej. Kurator licznych wystaw sztuki współczesnej. Autor komiksowego bloga Komiks TV (http://komikstv.blogspot.com/).


Posted

in

by

Tags:

Comments

Dodaj komentarz