Rzuciła wyzwanie patriarchalnemu światu

Na zdjęciu pisarka: Agnieszka L. Janas z Mirą, archiwum prywatne autorki

Mira Zimińska-Sygietyńska: gwiazda, której życiu nie zabrakło osobistych  tragedii, radości, smutku i szczęścia, może być bliska współczesnym kobietom. W czasach świetności swej kariery w dwudziestoleciu doświadczyła  hejtu, ale udało jej się wyjść z tej opresji obronną ręką. Wygrała swoje życie, kiedy uwierzyła w siebie. To sprawiło, że odniosła wielki sukces – została jedną z największych artystek i najjaśniejszych gwiazd dwudziestolecia. W czasie II Wojny Światowej zaangażowała się w pracę komórki konspiracyjnej działającej w więzieniach niemieckich, a także wzięła udział w Powstaniu Warszawskim.  Jakie wydarzenie spowodowały, że poczuła, że nic jej już w życiu nie złamie- opowiada  Agnieszka L. Janas — dziennikarka, historyk, autorka książki o Mirze.

Okrycia na zimę- futra są w twojej najnowszej powieści o Mirze Zimińskiej-Sygietyńskiej (Mira. Po prostu kobieta (wyd. A&K, Warszawa, 2021). „Sitania zarzuciła jej na ramiona futro z białych lisów, gdyż właśnie spadł świeży śnieg i wpół rozebrana gwiazda (wyglądająca przez okno – red.) mogłaby się zaziębić”. Czy jako autorka, czyli osoba wszechmogąca, nie mogłaś założyć jej sztucznego futra?

Byłoby to absolutnie sprzeczne z epoką, w której żyła. Wtedy inaczej niż dzisiaj myślano o odzieży luksusowej, czyli m.in. futrach. Były atrybutem gwiazd, ze względu na ich szalone ceny. To, które narzuca jej Sitania, wcale nie było najdroższe w jej garderobie. Mira Zimińska-Sygietyńska posiadała takie, o którym można powiedzieć, że nie miał go nikt „od granic Paryża do Zaleszczyków”. Na wierzchu okrycia był czarny skromny, jedwabny aksamit, malusieńki kołnierzyk z futra sobolego, a pod spodem białe sobole.

Co za szczegółowy opis…

Wszystkie ubrania Miry, o których piszę istniały w rzeczywistości. Wiele z nich nosiła naprawdę! Każda opisana w mojej książce część garderoby ma dokumentację fotograficzną lub rysunkową.

Czytając książkę można się przekonać, że sytuacja kobiet tak naprawdę niewiele się zmieniła od 100 lat, czego losy Miry są najlepszym dowodem. Przemoc, wykorzystywanie młodych kobiet, hejt, nagonka prasy. No, i rozwód…

Sytuacja się nie zmieniła o tyle, że nawet jak obecnie kobiety mają do czegoś prawo, to często nie mogą z niego w pełni korzystać. Wciąż społeczeństwo stara się narzucać kobietom określone wzorce zachowania, wpływać na ich decyzję, ustalać normy moralne i ograniczać uzyskane prawa. Walka o nie przez kobiety jest zwalczana, często instytucjonalnie. Doświadczamy tego dziś!

 Mira miała 19 lat, kiedy rozwodziła się w atmosferze skandalu. Na rodzinę nie mogła liczyć, bo  zgodnie z przyjętą doktryną,  skoro był ślub to do grobowej deski musiała być żoną. A mąż ją maltretował psychicznie i fizycznie, zdradzał, a nawet usiłował dusić.  W pewnym momencie nawet utrzymywała go ze swoich skromnych zarobków.

Mira rzuciła wyzwanie patriarchalnemu światu, przeciwstawiła się rodzinie i znajomym.

I kościołowi…

W książce jest scena, kiedy wychodzi z kościoła po przerwanej przez siebie spowiedzi, rozgoryczona brakiem zrozumienia, w miejscu, które wydawałoby się, powinno bronić słabszych. Trzeba jednak dodać, że mimo tego nie wystąpiła formalnie z kościoła. Obecnie opuszczenie kościoła też jest aktem determinacji czy to podczas gorszącego kogoś kazania, czy też rozumiane jako ostateczne odejście ze wspólnoty. I jedno i drugie wymaga odwagi i nie jest takie proste.

Można powiedzieć, językiem współczesnym, że pani Mira padła też ofiarą hejterów.

Tak było, gdy spowodowała wypadek, w którym nikt nie zginął. Rowerzysta, który był w nim  poszkodowany, gdy zobaczył, kto go potrącił, zapragnął nie tylko pieniędzy, ale i sławy. Zaczął podbechtywać opinię publiczną za pośrednictwem prasy. Było to robione z premedytacją i dręczono ją do tego stopnia, że nawet Tadeusz Boy-Żeleński, tak przecież wrażliwy społecznie i sprawiedliwy w swoich osądach, napisał artykuł w obronie Miry.

Mira nie była tylko gwiazdą, ale też brała udział w pracach komórek ruchu oporu ZWZ, a potem AK.

Została aresztowana w Ośrodku Rehabilitacyjnym w  Karolinie, gdzie brała udział w ukrywaniu zagrożonych (zdrowotnie, materialnie, politycznie) literatów. Trafiła na Pawiak w jedwabnej piżamie, po tym jak stanęła w obronie głuchego pisarza, który nie rozumiał poleceń Niemców. Po prostu została przez nich brutalnie wrzucona do ciężarówki przewożącej więźniów tak, jak stała. W zimnej celi spędziła kilka dni. Na szczęście większość gestapowców nie miała pojęcia, kim jest. Inaczej znaleźli by przyjemność w pastwieniu się nad tak znaną osobą. Dzięki Ruchowi Oporu wyciągnięto ją z karceru do normalnej celi. Kiedy została przesunięta do celi wywozowej, z której trafiało się do obozu Ravensbruck, pomogli jej przyjaciele i Stanisław  Heinrich,  były tancerz, kontrowersyjny impresario , który prowadził w stolicy teatry pod auspicjami Niemców. Mira musiała wystąpić więc  w trzech przedstawieniach w jednym z jego teatrzyków „Złoty Ul”. Po czym dała mu zaświadczenie lekarskie, że jest chora i nie może więcej grać. Choć nadal występowała w kawiarniach.  

Nie wystraszyła się tego pobytu i jak piszesz w książce, obudziła się w niej potrzeba pomagania innym. Pani Mira brała też udział w spektakularnej akcji wywiezienia i ukrycia jednej z więźniarek.

Nigdy nie wstąpiła do ZWZ lub AK, ale jej mieszkanie służyło jako skrzynka kontaktowa. Pomogła wyciągnąć z Pawiaka Stanisławę Weintz , więźniarkę skazaną na karę śmierci, z którą była w jednej celi. Po wywiezienia w więzienia Mira ukryła ją w swoim mieszkaniu. Była niesamowicie odważną osobą!

Kobieta bohater!

Ona w tym wszystkim była bardzo ludzka. Popełniała błędy i nie była osobą kryształową.

Była perfekcjonistą?

Była wielką artystką, która szanowała siebie i swoją publiczność. Do ról bardzo długo się przygotowywała. Zrobiła, np. spektakl „Wieczór Piosenek Miry Zimińskiej” w którym przedstawiała „stylowe”, przedwojenne piosenki. Śpiewała arie legendarnej diwy Adolfiny Zimajer (zwanej Zimajerką), jak i  repertuar piosenki z tanich teatrzyków ogródkowych, kasyn oficerskich czy piosenki literackie nawiązujące do tamtej epoki. W czasie trwania spektaklu całkowicie przeobrażała się w odgrywaną postać z epoki.  Przykłady? Kiedy wykonywała piosenkę szansonistki zakładała oryginalny strój, robiła wulgarny makijaż  i nawet pachniała tanimi perfumami jak szansonistka. Gdy jednak w tym samym przedstawieniu śpiewała repertuar wielkiej Ziamjerki, to występowała w balowej sukni odkupionej przez gwiazdę od księżnej Eterchazy. Szanowani krytycy literaccy, jak wspomniany Boy, pisali o tym spektaklu, że był wybitny! Warto dodać, że Mira sama sfinansowała jego wystawienie.

Była niesamowicie pewną siebie osobą?

Takie poczucie zyskała kiedy przestała godzić się na przemoc. Uwierzyła wtedy, że może walczyć o siebie, swoją godność i decydować o sobie. I wygrała całe swoje życie, dzięki tej wierze! Nic nie było w stanie jest zatrzymać, wiedziała, że jest w stanie poradzić sobie w każdej sytuacji.

Agnieszka L. Janas jest autorką książek poświęconych życiu i modzie ulicy PRL-u. Z wykształcenia jest historykiem, zawodowo zajmuje się dziennikarstwem. Autorka książek: „Elegantki. Moda ulicy lat 50. I 60. XX wieku”, „Antkowiak. Niegrzeczny chłopiec polskiej mody”, „Dandysi i dżentelmeni”, „Drzwi do stylu”, „Dziewczyny. Moda ulicy lat 70. i 80. XX wieku”, „Mira. Po prostu Kobieta”. Prowadzi bloga poświęconego ludziom, wydarzeniom i czasom, w których żyła i tworzyła Mira Zimińska-Sygietyńska http://www.miraziminska.pl


Posted

in

by

Tags:

Comments

Dodaj komentarz